Posty

Kurczak orientalny

  Byłam potrzebna.   Uwielbiam go karmić, przywozić jedzonko. Kupować mu coś co lubi, aby sprawić mu przyjemność. Mój wskaźnik satysfakcji dobił dziś max.  Czy może uszczęśliwiać mnie uszczęśliwianie kogoś? Fakt bycia potrzebną? Bo chcianą tak. Ale dla mnie to są dwa różne pojęcia.  Możesz kogoś chcieć, ale nie musisz potrzebować. I możesz kogoś potrzebować, ale go nie chcieć.  Tak czy siak, czuję się spełniona. Zaopiekowana. Czułość, bliskość, dotyk. Wszystko dziś zostało spełnione i było naprawdę przyjemnie. No… może lodów mi brakowało. Hehe. Pełno luzu, śmiechu i dobrego samopoczucia.  Przynajmniej z mojej strony.  I ciekawe czy uśmiechnie się dziś czytając moje myśli. A jeśli tak to w którym momencie?  Wczoraj zastanawiałam się, czy to jego mi brak, czy jakiegokolwiek mężczyzny u mojego boku, który da mi tą bliskość. A dziś zastanawiam się, czy z jakimkolwiek innym czułabym się też tak dobrze jak potrafię przy nim?  Było fajnie, tak jak sobie mogłam to wyobrazić. A myśl, że jest ze

On powoduje braki

  Nie mam czasu dziś nic tu pisać. Nawet nie wiem o czym mogłabym wspomnieć. O tym, że kolejny dzień mija, a ja nadal potrzebuje jego bliskości? Potrzebuje zbliżenia. Pocałunków, dotyku, namiętności.  Chcę przeleżeć z nim cały dzień. Dzień tylko dla nas. W swoich ramionach, gdzie nasze ciała dotykają tylko siebie nawzajem. Czuję ogromny brak czułości, seksu. Chce utopić się między jego barkami, zaciągnąć się zapachem jego ciała, zamknąć oczy i cieszyć się chwilą.  Czuć mizianie po ręce, nodze. Dłoń na swojej piersi, podgryzanie, pocałunki na szyi. Być wypełniona nim, pomału, namiętnie… i chodzę tak nakręcona od wczoraj. Przebieram nogami, a myśli w głowie na ten temat tylko nabierają rozmiarów.  A jego nie ma.  I marzę o tym, aby tu przyjechał. Porwał mnie, dał mi chwilę przyjemności i szczęścia. …nie mam czasu dziś napisać więcej. Po prostu mi go do cholery brakuje.  Jego, czy bliskości drugiego mężczyzny?  

40 minut

  To ile pobyłam szczęśliwa? 40 minut.   Nie wspominałam mu wczoraj, że dziś pracuje. Chciałam zobaczyć, czy zaproponuje mi wspólny wyjazd do pracy po powrocie. Po tylu dniach czekania na niego. I nie ukrywam, że miałam ogromną nadzieję na to. Że może faktycznie chciałby spędzić ze mną trochę więcej czasu niż kilkadziesiąt minut. Że chciałby posłuchać też moich opowieści na temat tego jak mi minęły te dni. I do końca wczorajszego dnia na to czekałam. Nie zaproponował.  Trudno. Nie chciał. Nie potrzebował.  Ale od rana sprawiał wrażenie zainteresowanego. Pisał, dzwonił. Był. Naprawdę mogłabym powiedzieć, że czułam się bardzo fajnie z jego obecnością. Byłam od rana zadowolona, z dobrym humorem. I chciałam mu  obiad przywieźć bo chyba szukałam pretekstu, aby móc się z nim zobaczyć. Na tego głupiego buziaka, który choć chwilowy, to tak cieszy. I naprawdę wierzyłam w to, że będzie chciał się spotkać. Bo kiedyś by chciał. Że czas nam na to pozwoli.  I nic. Siedzę tu teraz sama. Z rozczarowan

Magnes

  Od rana dzień układał mi się całkiem pozytywnie. Załatwiłam rzeczy, na których mi zależało, pogoda dopisywała, czułam się ładna. Ostatni odcinek sezonu skończył się tak jakbym tego chciała. A do tego udało mi się zobaczyć z nim po całym tygodniu czekania. Po odliczaniu tych głupich dni, po zaciskaniu zębów wieczorem, aby swoją złośliwość zatrzymać i nie powiedzieć mu przypadkiem za dużo, czego bym później żałowała.   Bo tak, byłam złośliwa cholernie cały ten czas. I bardzo starałam się nad tym panować, ale nie zawsze to wychodzi, gdy coś nie idzie po Twojej myśli.  Jak się czuję?  Oczywiście, że dobrze. Może powiedziałabym, że spokojnie? Dzięki temu, że mieliśmy tą chwilę dla siebie. Że poczułam znów te usta, zapach jego skóry. Jego obecność wpływa na mnie pozytywnie. Chociaż nie mieliśmy dużo czasu to cieszę się, że cokolwiek udało się zorganizować.  Mam mu dużo do powiedzenia. Myślę, że gdybym usiadła przy nim to przez cały dzień nie zamykałaby mi się buźka. I liczę na to, że na dn

I am trying to hate him

Podsumowując ten przeklęty wyjazd…  Nawet  raz nie padło pytanie co u mnie. Nie pytał jak się czuję, czy wszystko okej, jak spędzam dzień, czy żyje, jakie mam plany, cokolwiek. Myślę, że gdybym przestała mu odpisywać to by nawet nie zauważył. Nie wie co robiłam. Nie wie z kim, gdzie byłam. Nie wie bo nie chciał wiedzieć. Gdyby chciał to by zapytał. To jest takie proste.   Chyba czuję się zła i obojętna. I nie wiem co więcej mam dziś tu napisać.  Miałam wyobrażenie, że chociaż raz usłyszę coś miłego, że myśli, że mu brak. Że chociaż raz dziennie, chociażby wieczorem zapyta o to jak mi minął dzień. Nawet gdyby miał tego nie przeczytać. Zapytać, dla picu, byle odbębnić. Ale nawet nie próbował udawać, że coś go interesuje. Przez chwilę myślałam, że nie będzie mógł się doczekać, aż wróci, aż mnie zobaczy. Jak bardzo się myliłam.  Trzeba być debilem, aby tak myśleć, co? Trzeba być mną.  Pamiętam, że gdy byłam na Krecie, codziennie myślałam o nim. Pisałam, pytałam. Też będąc zajęta, zwiedzają